Prawdziwie, serdecznie i empatycznie.

 

Czyli co mi pomogło w budowaniu wspaniałych zespołów w Europie i Azji.

Przez 25 lat pracowałam w biznesie i to na różnych kontynentach. Mniej niż połowę tych lat spędziłam w Polsce. Poza ojczyznę los rzucił mnie do Holandii, regionu Europy Środkowo- Wschodniej, Indonezji, Turcji i Japonii.

Zderzyłam się ze skrajnie odmiennymi kulturami. Trudno mi znaleźć bardziej odległe narody niż bezpośredni Holendrzy i nie mówiący nigdy wprost Japończycy.

Przez lata wędrówki zawodowej poprzez kraje i kontynenty odkryłam, że autentyczne, serdeczne i empatyczne relacje z ludźmi pomogły mi najbardziej w budowaniu znakomitych, skutecznych zespołów.

W sposób szczególny wyróżnię cztery aspekty promowanej tutaj przeze mnie życiowej postawy.

1/ Bliskość, która angażuje i stymuluje szczerą współpracę.

Obecnie w biznesie mamy dużo młodego pokolenia milenijnego i jeszcze młodsze zetki. Są inni, ale mają pewne cechy wspólne, nie ważne z jakiego kraju pochodzą. Nie lubią hierarchii, chcą aby ich głos był słyszany na równych prawach z seniorami, lubią pracę zespołową i otwartą, twórczą atmosferę.

Ich styl życia i pracy jest odzwierciedleniem mediów społecznościowych, gdzie każdy ma dostęp do każdego, tu i teraz.

Bliskość jest niezwykle ważna, aby ich zaangażować i pomagać im rozwiązywać problemy. Relacje muszą być autentyczne. To bardzo wspiera współpracę. Czasy niezdrowego współzawodnictwa się skończyły. Przy złożoności obecnego świata w szczerym, serdecznym teamworku jest klucz do sukcesu.

 

2/ Bezpieczeństwo, bez którego trudno o kreatywność.

Pracowaliście kiedyś dla kogoś, kto zarządza przez strach? Wszyscy się go boją, nikt nie mówi mu prawdy. Taki menedżer pogrążony jest we własnym świecie, przekonany o słuszności własnych poglądów, a jego rozeznanie rzeczywistości jest mocno zaburzone. Krótkoterminowo może osiągnąć wyniki, bo dociśnie i ma co trzeba. Długoterminowo organizacja kierowana przez taką osobę traci na innowacyjności, przestaje przyciągać dobrych i zaangażowanych pracowników.

Tylko w poczuciu bezpieczeństwa ludzie są naprawdę twórczy. Nie boją się mówić i przynosić nawet najbardziej szalone pomysły. Szefowie często zapominają, że powinni stanowić bazę bezpieczeństwa („secure base”). To znany koncept z psychologii, ale uważam, że warto przenieść go na grunt biznesowy. Bardzo często jesteśmy punktem odniesienia, źródłem pewności dla młodszych członków zespołu, gwarantem stabilności i tego, że sprawy idą w dobrym kierunku.

 

3/ Otwartość, która pomaga w szybkości działań i postępie.

Dzisiaj tempo podejmowania decyzji i wdrażania nowych rozwiązań jest często kluczowym elementem przewagi konkurencyjnej. Coraz częściej długotrwałe procesy zastępowane są pragmatycznymi skrótami, bo czas goni.

Denerwujemy się, gdy słyszymy, że kiedyś robiliśmy to tak i tak, nieprawdaż? Dziś zazwyczaj musimy robić to inaczej, przede wszystkim szybciej i bardziej wydajnie. Nasz spokojny trucht musi przejść w niezły sprint. Otwarte zespoły, gdzie przepływ myśli i informacji jest płynny, bez strachu i towarzyszących mu firmowych rozgrywek politycznych wygrywają ten bieg. Bez nadmuchanej hierarchii i w dobrej atmosferze działamy sprawniej.

Widziałam to absolutnie wszędzie, gdzie pracowałam, nawet w sformalizowanej kulturze japońskiej ludzie cenią otwartość. Musi ona być za zamkniętymi drzwiami, w relacji sam na sam, ale też jest bardzo ważna, aby przyśpieszyć zmiany „and make things happen”.

 

4/ Życzliwość, która buduje wspaniałą kulturę organizacyjną, w której wszyscy chcą pozostać.

Pozbycie się gniewu, wstydu, żalu, winy, strachu czy apatii jest ważnym dla naszego życia uwolnieniem. Jeśli w naszych sercach zagości serdeczność, miłość i odwaga zaczniemy manifestować tę rzeczywistość wokół nas. Wszyscy odczuwamy dobrą i złą energię, mamy też własną intuicję, którą często niepotrzebnie zagłuszamy. Duchowa praktyka uczy nas, że świat wewnętrzny tworzy nasz świat zewnętrzny, a nie odwrotnie.

Bycie pełnym dobrych emocji i pozytywnego myślenia człowiekiem jest odczuwalne przez wszystkich i wspierające w najtrudniejszych przedsięwzięciach. Nie ważne z jakiej kultury pochodzimy, jako ludzie jesteśmy tacy sami co do pożądanych emocji, które nas otaczają.

Czy bliski i życzliwy szef toleruje wszystko? Jasne, że nie! 

Nie możemy być niezdecydowanymi, niekonsekwentnymi, czy dającymi się wykorzystać. Nic z tych rzeczy. Powinniśmy jasno wytyczać granice własnej tolerancji w zgodzie z naszym sercem. To bardzo ważna sprawa nie zawsze przez nas dogłębnie przemyślana - na co się zgadzamy, a na co nie. W głębi naszych serc, a nie przez pryzmat tego co zawsze robiliśmy lub co myślą inni. Praca w różnych kulturach bardzo na ten aspekt otwiera. W Azji na nowo musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie - na czym mi naprawdę zależy, a gdzie mogę być elastyczna. A we własnej praktyce duchowej musiałam odbudować dobrze rozumiane poczucie własnej wartości i miłości. To jest niezbędne w budowaniu prawdziwego przywództwa, które zna własne granice.

Życzę wspaniałej biznesowej drogi i stworzenia najlepszych zespołów z życzliwością, szczerością i empatią w sercu. To daje fundament do odniesienia sukcesu na każdym kontynencie, bo tworzy to co wszyscy pragniemy - wzajemne zaufanie.

Początkiem tej podróży jest przede wszystkim poznanie siebie. Samoświadomość jest największym obowiązkiem każdego lidera.

Tematy poruszane tutaj będę dalej zgłębiać na moim portalu. Zapraszam serdecznie.

Z miłością,
Joanna

Portal inspirujący i dzielący się wiedzą w celu tworzenia dobrej atmosfery w pracy z empatycznymi, świadomymi liderami, którzy potrafią skutecznie radzić sobie w zmieniającym się świecie.